Rozdział 35

Essenceizm podaje rękę religii

Celem essenceizmu jest przedstawienie Boga jako Bytu Pierwoistnego. Z Jego przymiotów wynika wszystko, co wyjaśnia mój system. Dotyczy to przede wszystkim tego, czego dokonał On we wszechświecie, ze szczególnym uwzględnieniem faktu powstania życia na naszej planecie oraz pojawienia się na niej inteligentnych istot, czyli nas. Essenceizm zajmuje się też stanem wieczności w sferze poza czasem i przestrzenią i oczywiście w samym człowieku.

Najtrudniejszym problemem do analizy w moim systemie jest zjawisko powstania zła, czyli stanu całkowicie sprzecznego z koncepcją Stwórcy wobec wszechświata i nas samych. Co prawda tym tematem powinna zajmować się religia, ale widać, że robi to tylko marginalnie i pobieżnie. Przez to można wysnuć wniosek, że struktury religijne nie spełniają wcale swej misji. Ponieważ essenceizm nie w pełni może stosować metody naukowe w sprawach dotyczących działalności religii, to musi zdać się w tej sprawie na opinię największego eksperta w historii tej dziedziny, czyli Jezusa Chrystusa. W tym celu analizuje Jego nauczanie pod kątem sposobów działalności na rzecz zbawienia świata. Z braku wiedzy o pierwszym okresie życia Syna Bożego skupia się tylko na trzech ostatnich latach poprzedzających Jego śmierć.

Nie ma wątpliwości, że prawie cała nauka Jezusa skupia się na problemie zbawienia świata od zła. Kluczowym punktem tego nauczania jest wyjaśnianie, że na Ziemi nie zostało zrealizowane Królestwo Boże, czyli nie została wprowadzona koncepcja Stwórcy, nazywana przez Jezusa Wolą Boga. Oczywiście nie został też osiągnięty główny cel Stwórcy, aby nasza planeta stała się miejscem dochodzenia do doskonałości Jego dzieci. Można ogólnie powiedzieć, że Jezus zawiadomił wszystkich o Ojcu Niebieskim, który stale czeka na przybycie do Niego Jego dzieci. Warunkiem ich przybycia jest tylko to, aby ich osoby duchowe stały się doskonałe, jak ich Ojciec w niebie.

Jezus wyjaśniał też ludziom, dlaczego jeszcze nie ma Jego Królestwa i dlaczego Wola Ojca Niebieskiego pozostaje wciąż niespełniona. Przypominał bowiem, że od czasu Adama i Ewy trwają rządy „pana tego świata”, czyli Szatana. Żeby pokazać w praktyce, że jest Synem Bożym, poszedł samotnie na pustynię, by po czterdziestu dniach postu stoczyć zwycięski pojedynek z nielegalnym „władcą tego świata”. Zwyciężając Szatana na poziomie indywidualnym, pokazał przede wszystkim, że jest on do pokonania. Po tym zwycięstwie, Jezus postępował tak, aby Swoim życiem pobudzać ludzi do pokonania Szatana również na poziomie społecznym i narodowym. Chciał po prostu razem z ludźmi usunąć źródło zła z tego świata.

Próbując zmobilizować naród izraelski do dokonania zbawienia, Jezus wyjaśniał potęgę Szatana szczególnie uczonym w piśmie i hierarchom religijnym. Ostrzegał ich często, że Szatan potrafi tak zmącić umysły ludzi, że nie są w stanie uwolnić się od kłamstw, a przez to zrozumieć prawdy. Ostrzegał też, że trudno im będzie w tym zakłamaniu przyjąć Jego nauki. Mówił to na placach, wzgórzach, przed synagogami i nawet w prywatnych domach. Niestety najczęściej spotykał się z niezrozumieniem ze strony ówczesnych polityków i brakiem akceptacji przez hierarchów żydowskich. Bywały chwile, że oceniał tak negatywnie zachowanie przywódców religijnych wobec siebie, że musiał wskazywać na ich szatański rodowód.

Ogólnie warto przyjąć, że Jezus mimo bardzo krótkiej działalności stworzył dla przyszłych pokoleń wzorzec prawdziwego człowieczeństwa oraz sposób działania na rzecz zbawienia. Ten wzorzec powstawał wszędzie, gdzie tylko się pojawił. Dlatego stale przebywał wśród ludzi, chodząc i nauczając. Taka forma Jego obecności miała w swym zamierzeniu przygotować ludzi do tworzenia zaczątków Królestwa Bożego. Wystarczyło zatem, aby bez specjalnych modyfikacji przenieść ten wzorzec do codziennej działalności religijnej. Szkoda, że tak się nie stało w przypadku chrześcijaństwa.

Warto w tym miejscu uświadomić sobie, że wzorzec postępowania stworzony przez Jezusa został okupiony Jego cierpieniem i śmiercią na krzyżu. Ma zatem dużo większą wartość niż jakikolwiek inny model ludzkiego postępowania. Jego działanie było też wypracowane osobistym zwycięstwem nad Szatanem. Zgodnie z wzorcem wypracowanym przez Jezusa essenceizm zasugerował religiom zmianę ich aktywności na taką, jaką pokazał Syn Boży. Mój system chciałby w ten sposób znaleźć prawdziwych naśladowców Chrystusa. 

Przypominam, że essenceizm nazwał ludzi chcących tak naśladować Jezusa obieżyświatami. Powinni mieć oni poczucie, że stoją przed arcytrudnym zadaniem, które jednak trzeba wykonać dla dobra ludzkości oraz aby dać „w darze” Ojcu Niebieskiemu świat gotowy na Jego obecność. Po prostu powinni się czuć jak sam Jezus Chrystus, który musiał się liczyć z sytuacją, że Jego misja może Mu zająć całe życie i że może ją przypłacić śmiercią. Podstawową wiedzą, którą mają stale nosić w sobie, jest to, że Byt Pierwoistny stworzył tylko dobro i w związku z tym nie zna zła. Do tego powinna dojść wiedza, która wynika logicznie z misji Jezusa, że zbawienie jest odpowiedzialnością ludzi prowadzonych przez Syna Bożego. Powinni też czuć, że chronią ich aniołowie stróże, a energię czerpią ze świata duchowego kibicującego im z „duchowych trybun”. Poza tym treść nauczania głoszonego przez „obieżyświatów” powinna dotyczyć faktu, że ludzie to istoty wieczne, które po krótkim życiu fizycznym mają kontynuować swoją egzystencję w świecie duchowym. Wszyscy powinni zostać poinformowani, że już na początku historii ludzkości straciliśmy właściwą wolność i dostaliśmy się pod panowanie Szatana. Z uwagi na to jesteśmy na bardzo niskim poziomie duchowym. Zamiast kierować się w życiu pierwotną naturą otrzymaną od Ojca Niebieskiego, ulegamy tej upadłej, odziedziczonej od Szatana i nieustannie tworzącej zło. Ponad wszystko powinni też wiedzieć, że obecnie światem rządzą różne formy siły władzy odziedziczonej od Szatana równocześnie z naszą upadłą naturą.

Żeby do końca wyjaśnić koncepcję mojego systemu dotyczącą obieżyświatów, dodam jeszcze pewne szczegóły. Ci misjonarze – „obieżyświaty” powinni być ludźmi całkowicie skupionymi na swej misji. Zatem chodzi o osoby z autentycznym powołaniu do takiego dziejowego działania. W naturalny sposób mogłyby zostać nimi osoby rozumiejące konieczność zbawienia świata w wyniku miłości do umęczonej złem ludzkości. Takich „obieżyświatów” może być na Ziemi bardzo wielu. Musieliby tylko dowiedzieć się o tej nadzwyczajnej możliwości zbawienia świata i zidentyfikować się z nią.

W procesie zbawienia opisywanym przez essenceizm chodzi przede wszystkim o zebranie wystarczająco skutecznych sił, aby zlikwidować źródło zła, czyli Szatana i jego złe duchy. Wyobraźmy sobie, że papież natchniony nauką Syna Bożego będzie chciał dosłownie spełnić Jego prośby i zacznie w jakiś sposób Go naśladować. Wyobraźmy sobie, że zwróci się do wszystkich duchownych katolickich, aby opuścili swoje siedziby i poszli indywidualnie nauczać ludzi we wszystkich zakątkach kuli ziemskiej. Szczególnie niech poprosi, żeby zrobili tak w wysoko rozwiniętych krajach Europy i Ameryki. Zatem episkopaty rozsiane po całym świecie powinny zacząć misję, którą essenceizm nazwał misją obieżyświatów. Papież mógłby więc ogłosić wszystkim swój zamiar, prosząc o wsparcie dla swej obieżyświatowej misji.

Tak oto świat mógłby ujrzeć realizację propozycji Jezusa: jeśli ktoś chciałby z Nim zbawiać świat, to niech wszystko rozda potrzebującym, a potem pójdzie w świat głosić Jego naukę o miłości i przebaczaniu. Być może w ten sposób świat powinien zostać zaszokowany możliwością spełnienia misji Jezusa i dzięki temu zrozumieć, że miał On „lekarstwo” na zbawienie świata od zła. Wówczas ludzie zechcieliby wspierać wysłanych w świat obieżyświatów, aby z nimi budować właściwą przyszłość. Oczywiście ten proces nie trwałby krótko. To jest bowiem zadanie na wiele lat, a nawet na pokolenia. Ważne jest, żeby ludzkość zrozumiała koncepcję świata przygotowaną przez Stwórcę. Jest ona oparta jedynie na Sile Jego Miłości i całkowicie pozbawiona funkcji władzy.

W swym głównym przesłaniu misja obieżyświatów uruchomiłaby możliwość narodzenia się na Ziemi Syna Bożego w roli Powracającego Zbawiciela, do którego nie miałby dostępu Szatan. Jeśli zaakceptowaliby Go ludzie przygotowani przez obieżyświatów, byłby to rzeczywisty początek końca złego „pana tego świata” i jego szatańskiej cywilizacji.

A zatem, aby razem z Jezusem zmieniać świat, należałoby rzucić wszystko, z czym miało się dotąd do czynienia i ruszyć w świat. To czasami wymaga przygotowania czy przewidzenia podstawowych spraw życiowych, a szczególnie wytłumaczenia najbliższym, co zamierzamy zrobić. Dalej już należy być konsekwentnym i mieć pewność, że inni ludzie nam pomogą. Tę pomoc można zwielokrotnić, jeśli rozda się wszystko, co się ma, dając do zrozumienia, że oddaje się całkowicie na łaskę społeczeństwa. Zresztą to postępowanie nie powinno być obce duchownym różnych wyznań, zwłaszcza zakonnikom i zakonnicom w kościele katolickim. Różnica polegałaby tylko na tym, że zamiast stałego przebywania za murami klasztoru i modlenia się tam, żeby to Bóg sam dokonał zbawienia świata, robiłoby się to samemu jako obieżyświat. W ten sposób można zacząć głosić naukę Jezusa i iść Jego śladem. Można też zadeklarować w ramach naśladowania swego Mistrza, że przebacza się wszystkim tym, którzy kiedykolwiek zrobili nam coś złego. To pokaże, że chce się kochać wszystkich ludzi bez wyjątku. Tę miłość będzie się okazywało swoim wędrowaniem i przekazywaniem orędzia Jezusa. Ta miłość będzie wynikała z głoszenia, że Bóg jest Ojcem każdego człowieka, gdyż każdy otrzymał od Niego swoją indywidualną wieczność. Tę miłość będzie się odczuwało, gdy nastąpi realizacja przypowieści, jak to pewien ojciec po latach przyjął bezwarunkowo swojego marnotrawnego syna, któremu wszystko zapomniał i któremu dał po powrocie wszystko, co dla niego przygotował. Tę miłość zrozumie każdy, komu powie się, że czeka na niego jego Stwórca, aby spędzić z nim całą nadchodząca wieczność.

Przedstawiłem tu wydawałoby się proste rozwiązanie na zbawienie polegające na dosłownym dostosowaniu się do nauk Jezusa sprzed dwóch tysięcy lat. To rozwiązanie powinno być kwintesencją tego, co mają robić wyznania religijne. Essenceizm w sposób szczególny zwraca się do wyznań chrześcijańskich, aby to one przyjęły znany im dobrze wzorzec działania Zbawiciela. Już teraz mogą zacząć działanie w tym kierunku. Duchowni obecnie działający w parafiach, w klasztorach, w episkopatach i innych instytucjach naukowych, edukacyjnych i społecznych mogliby nawet na próbę zostać na jakiś czas obieżyświatami w znanej sobie okolicy wśród znanych sobie ludzi. To ostanie zwłaszcza po to, aby stopniowo przyzwyczaili się do nowego sposobu misjonarskiego działania. Dodatkowo, zgodnie z tą koncepcją, klerycy kończący seminaria byliby woluntariuszami wspierającymi obieżyświatów. Po osiągnieciu 30 roku życia, czyli wieku, w którym Jezus rozpoczął swą publiczną misję, mogliby, tak jak to robił Chrystus, działać jako obieżyświaty przez co najmniej trzy lata. Potem mogliby okresowo kontynuować tę działalność w różnych okresach swej kapłańskiej posługi. Dzięki temu świat mógłby zobaczyć, że rzeczywiście religie są im potrzebne do powstania lepszego świata, a w ludzi mogłaby wstąpić nowa nadzieja na lepsze jutro.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Essenceizm -

Analityczny system dla zrozumienia istnienia Boga, świata duchowego i wieczności człowieka

 

 Treść tej strony internetowej to książki o systemie analitycznym essenceizm oraz:

                                                  Teoria Wiecznego istnienia

 1. Essenceizm 1 - “Bóg nie jest z tego świata”zrozumienie Boga

 2. Essenceizm 2 - “My jesteśmy z tego świata” - zrozumienie człowieka

 3. Essenceizm 3 - “Zło jest z tego świata” - zrozumienie zła

 4. Essenceizm 4 - “Wizja nie z tego świata” - zrozumienie świata

 5. Essenceizm 5 - “Wieczność nie jest z tego świata” - zrozumienie wieczności

 6. Essenceizm 6 - “Nieprawdziwi bogowie z tego świata” - zrozumienie roli religii

 7. Essenceizm 7 - “Miłość z tego i nie z tego świata” - zrozumienie siły miłości

    Wprowadzenie:  Zarys Teorii Wiecznego istnienia - broszura informująca o tej teorii