Rozdział 30
Gdzie i jak powinien żyć człowiek?
Według essenceizmu pozycję człowieka wobec wszechstworzenia można lepiej zrozumieć na podstawie dwu schematów stwarzania wszechrzeczy obecnych w dokonaniach Stwórcy. Pierwszy z nich dotyczy całego wszechstworzenia, do którego zaliczam wszystko we wszechświecie łącznie ze zwierzętami, a z którego wyłączam na razie ludzi. Ten schemat stwarzania pokazuje proste i bezpośrednie przejście od praw natury do ich ucieleśnienia się w postaci konkretnego zjawiska, które nazwałem „bytem”.
Drugi schemat dotyczy tylko człowieka. Stanowi on kilkustopniowe przejście począwszy od Serca Bytu Pierwoistnego, potem przez Jego Prawo i Energię, dalej przez Słowo będące ukierunkowaniem Jego Woli, aż w końcu decyzja Stwórcy ucieleśnia się w postaci „bytu istniejącego”. Oznacza to unikalny akt stworzenia człowieka, czyli każdorazowego połączenia zaczątku nowej osoby duchowej wyłaniającej się z Osobowości Stwórcy z przyjmującym tę osobowość noworodkiem wyłaniającym się z łona kobiety. Taka jest fundamentalna i zarazem kolosalna różnica między ludźmi a pozostałym wszechstworzeniem. Z uwagi na to nazywamy człowieka dzieckiem Boga.
Dobrze jest zatem wiedzieć, że człowiek jest osobnym bytem istniejącym w powiązaniu z Bytem Pierwoistnym. Oczywiście nasze ciało fizyczne jest częścią przyrody. Jednak zarówno ono, jak i cały fizyczny wszechświat pełnią tylko rolę czasową i służebną w dziele doprowadzenia osoby duchowej do stanu doskonałości oraz do zajęcia pozycji pana wszechstworzenia w towarzystwie Stwórcy. Powyższe stwierdzenie jest jedną z głównych myśli przewodnich essenceizmu.
Faktem jest, że w istotny sposób realizujemy swoją pozycję we wszechświecie. Nie tylko podziwiamy skomplikowane struktury funkcjonujące w nim, ale odkryliśmy już bardzo dużo praw istniejących w naturze, poznaliśmy tajemnice cząstek elementarnych i przemiany różnych form energii. Towarzyszy temu respekt przed nieodgadnionym bezmiarem wszechświata. Jeszcze większy respekt odczuwamy wobec tajemniczych praw świata duchowego.
Porównując osiągnięcia ludzkości w dziedzinie nauki i techniki ze strukturami istniejącymi na naszej planecie oraz w całym kosmosie, musimy dojść do wniosku, jak znikoma jest nasza wiedza i jaki ogrom tajemnic jeszcze przed nami. Zastaliśmy bowiem niezwykle bogatą przyrodę i skomplikowany wszechświat, których na pewno sami nie stworzyliśmy i które poziomem zawartej w nich wiedzy wielokrotnie przewyższają wszystkie osiągnięcia naszej cywilizacji w ciągu ostatnich tysięcy lat.
Co się właściwie za tym kryje? Co kryje się za zjawiskiem powstania wszechświata? Co, a właściwie kto wyprzedza naszą wiedzę w tak kolosalny sposób?
Możemy oczywiście dalej unikać nazywania rzeczy po imieniu, używać zastępczych terminów, takich jak „ewolucja”, „zbieg okoliczności” lub „matka natura”, ale uczciwiej jest używać pojęcia siła stwórcza Pierwszej Przyczyny. Nadszedł czas na racjonalną wiedzę o akcie stwórczym. Naukowcy od wieków podejmują takie próby, niekoniecznie wierząc w istnienie konkretnego Boga głoszonego przez religie. To, co ich poprzednicy badali starymi metodami, dzisiejsi uczeni weryfikują przy użyciu nowych metod. Stawiają kolejne tezy, sprawdzają ich poprawność i wyciągają odpowiednie wnioski. Dlatego essenceizm włączył się w te starania, aby opisać Byt Pierwoistny. Można się o tym przekonać, czytając odpowiednie rozdziały tej i poprzedniej części Essenceizmu.
Kiedy skończy się proces rozwoju wszechświata? Chyba nigdy, gdyż twierdzę, że Stwórca stale rozszerza Swoje Stworzenie, wyprzedzając nas o czas, który trudno określić ludzkimi zmysłami. Wygląda na to, że otwierają się przed nami wciąż nowe drogi rozwoju. Na razie odkrywamy tylko to, co istnieje w naszym zasięgu i rozwijamy to dalej. Ten proces powinien więc trwać w nieskończoność. Otacza nas bowiem wszechświat, dla którego nie jesteśmy obojętnym bytem. Jest wręcz przeciwnie. Wskutek nadania człowiekowi dominującej pozycji we wszechświecie przejęliśmy odpowiedzialność za jego wieczne istnienie. Tak miało być w pierwotnych planach Stwórcy i tak będzie kiedyś, gdy już wreszcie zrozumiemy sens powstania wszechświata.
Z założenia wszyscy jesteśmy spadkobiercami Bytu Pierwoistnego, który uruchomił rozwój wszechświata. Tworzył wciąż nowe formy, doprowadzając je do doskonałości, aby na ich bazie budować nowe, bardziej skomplikowane struktury i koncepcje. Jak robił to przedtem, tak robi to teraz i tak będzie robił dalej, nieprzerwanie. Równocześnie jednak, począwszy od momentu stworzenia pierwszych ludzi, nastąpiła równoległa aktywna twórczość z naszej strony. Jak podaje Biblia, Stwórca po powołaniu do życia człowieka „odpoczął”, czyli jak gdyby ograniczył Swój aktywny udział w dziele stwarzania wszechświata. Wszystko bowiem zostało wstępnie przygotowane na kolejną fazę – działalność człowieka. Padło wobec pierwszych ludzi stwierdzenie dotyczące potrzeby panowania nad Ziemią. Dziś, po wielu latach, obserwujemy wokół siebie rozwój cywilizacji dokonywany wyłącznie przez samego człowieka. To jest nasza spuścizna, nasz „chleb powszedni” odziedziczony po Stwórcy. Będziemy to robić w nieskończoność, naśladując i rozwijając Jego dzieło.
Większość wyznawców religii monoteistycznych twierdzi, że Bóg jest wszędzie, nie tłumacząc, jak to jest możliwe. Uważają to za fakt niewymagający wyjaśnień. W moich tekstach wyjaśniłem obecność Stwórcy poprzez fakty powstania wszechstworzenia z Energii Pierwszej Przyczyny i przeniknięcia całego wszechstworzenia zasadami, prawami, dobrem i uczuciowością, które wywodzą się od Stwórcy. To właśnie one tworzą wszechobecność Boga, a także kreują możliwość wszechobecności dojrzałej osoby duchowej człowieka. Niestety, wspomniane religie, choć określają człowieka jako dziecko Boga, to traktują go jak drobinkę zagubioną w bezmiarze kosmosu na maleńkiej planecie. Czy to ma sens?
Oczywiście, nasza wszechobecność we wszechświecie ma inny charakter niż analogiczna wszechobecność w przypadku Bytu Pierwoistnego. Określam ją jako wszechobecność „nabytą”.
Pan wszechstworzenia nie może istnieć schowany gdzieś w zakamarkach kosmosu, choć jego osoba fizyczna musi w jakimś miejscu dojrzewać. Jako jednostka istniejąca wiecznie człowiek nie może być w swym życiu ograniczony tylko do małego skrawka wszechświata. W postaci osoby duchowej powinien on w sposób wolny i nieskrępowany poruszać się po całej jego przestrzeni. W postaci fizycznej robi to na maleńką skalę i w sposób technicznie ograniczony. A zatem, jeśli chce to czynić w ogromnej skali, jest to możliwe w formie bytu niematerialnego. Osoba duchowa człowieka mogłaby, ze wsparciem Stwórcy, ufizyczniać się w dowolnym czasie i miejscu we wszechświecie. Na tym polegałaby wszechobecność człowieka współistniejąca z wszechobecnością Boga. Takie twierdzenie brzmi przy obecnym stanie nauki i techniki jak coś nieprawdopodobnego, ale wynika ono logicznie z koncepcji Stwórcy i Jego celu stworzenia.
Człowiek powinien, tak samo jak Byt Pierwoistny, być wszędzie. I tak stanie się w idealnym świecie. Jeżeli ludzkość ma obecnie o czymś marzyć, to na pierwszym miejscu wśród wszystkich naszych marzeń powinno być właśnie to o wędrówkach po całym wszechświecie. Na dodatek jego spełnienie nie jest tak nieprawdopodobne, jak się wydaje. Będzie ono zrealizowane po przywróceniu naszego świata do stanu wyjściowego, pierwotnie przygotowanego przez jego Stwórcę.